Wyciekła robocza wersja ACTA

Dziennik Internautów wiele pisze o ACTA, a wczoraj opublikował notkę o wycieku całego szkicu porozumienia ACTA. Plik PDF z treścią dokumentu dołączono do artykułu.

Skorzystałem z okazji, aby zapoznać się chociaż pobieżnie z porozumieniem, nad którym w tajemnicy pracują narody świata. Przede wszystkim zastanawiało mnie dlaczego prace nad tym dokumentem są tak tajne. Rząd Stanów Zjednoczonych twierdził nawet, że nie może opublikować tych dokumentów ze względu na „bezpieczeństwo narodowe”. Cóż, z całą odpowiedzialnością na podstawie tego szkicu mogę stwierdzić, że rząd USA wciskał kit. Nie ma w tym dokumencie niczego co wpływało by na bezpieczeństwo USA i co usprawiedliwiałoby tak tajny charakter negocjacji. Rządy świata robią z nas debili, którzy nie mają nic do gadania.

Dokument ciężko się czyta, nie tylko dlatego że to angielski prawniczy bełkot (choć i tak łatwiej mi się to czyta niż niektóre polskie twory prawne). Dużo jest w tekście nawiasów i wykreśleń, które odzwierciedlają stanowiska poszczególnych krajów co do brzmienia zdań, a nawet użycia pojedynczych wyrazów. Wiadomo, że jedno słowo może wiele zmienić, jak słynne w Polsce „i czasopisma”.

Z pobieżnego przeglądu wynika np. że „organizacje składające wnioski do odpowiednich instytucji będą zwolnione z opłat administracyjnych” (str. 12 propozycja punktu 4). Czyli jak ZAIKS zawnioskuje do Służby Celnej o zatrzymanie jakiegoś towaru to płacą za to obywatele.

Mowa jest też o tym, że właściciele praw nie będą ponosić kosztów magazynowania oraz zniszczenia zatrzymanych podrobionych towarów (str. 16 punkt 2).

Strona 15 punkt 3 – mówi, że właściciel praw może zezwolić na dopuszczenie podróbek do obrotu/eksportu [itd] (patrz mój poprzedni wpis o Walt Disney Co. i kurtkach). Jednocześnie jednak pojawia się stwierdzenie (jeśli dobrze je rozumiem), że samo usunięcie zastrzeżonego znaku z podrobionych towarów może nie wystarczać do dopuszczenia takiego towaru do obrotu. No to w końcu wolno czy nie wolno?

Strona 26 punkt 3 (ciągnie się wraz z sugestiami przez strony 27 i 28) – mówi o „ograniczaniu dostawców usług”, których usługi pozwalają innym osobom na uzyskanie dostępu do nielegalnych materiałów. Wygląda więc na to, że wobec mało precyzyjnych zapisów po prostu ocenzuruje się Google. W końcu Google pozwala na dotarcie do pirackich kopii muzyki/filmów/programów.

Nieco dalej pojawia się jednak propozycja, aby nie wymuszać na usługodawcach regularnego monitorowania udostępnianych zasobów w celu wykrywania nielegalnych materiałów (strona 29, opcja 3).

Na tej samej (29) stronie mowa o tym, że kraje mają umożliwić właścicielom praw uzyskanie od dostawców usług danych osób korzystających z tych usług i łamiących prawa. Nie wspomniano jednak (przynajmniej ja nie widzę) wzmianki o udziale sądów. Dokument zachęca za to do wzajemnej współpracy między usługodawcami a właścicielami praw.

Dalej (strona 37 punkt 2) mowa jest o wspieraniu krajów rozwijających się w poprawianiu ich rozwiązań w zakresie ochrony własności intelektualnej poprzez dzielenie się własnymi doświadczeniami o rozwiązaniami w tym zakresie.

Zachęcam do czytania tego co wyciekło ;)

Generalnie ACTA to zło. Mam wrażenie, że oto rządy za moimi plecami w porozumieniu z chciwymi korporacjami szykują dla zwykłych ludzi pętelki, pułapki na myszy, zapadnie i wszelkie inne formy, które można wykorzystać przeciwko nam. Po co ta cała tajność? Po co plecie się bzdury o „bezpieczeństwie narodowym”? Dlaczego my, zwykli ludzie, konsumenci tych dóbr które chce się chronić, nie mamy nic do powiedzenia w tej sprawie? Niech każdy sam sobie odpowie.

krl

taki tan zwykły gość ;)

Możesz również polubić…

Masz coś do powiedzenia? Dawaj...