Fani Jennifer Lawrence robią sobie nagie fotki?
Ledwie wczoraj pisałem, że wyciek prywatnych fotek celebrytów może być nauczką dla wielu młodych ludzi, a dzisiaj akcja będąca jakby zaprzeczeniem.
W skrócie. Wyciekły nagie fotki m.in młodej zdobywczyni Oscara Jennifer Lawrence. Tym razem jednak to raczej nie zaplanowana akcja pijarowa, ale faktyczne włamanie i kradzież czegoś co światła dziennego nie miało ujrzeć. Aktorka przyznała, że to jej zdjęcia i zapowiedziała ściganie sądowne każdego, kto je będzie publikował.
Wśród komentarzy zachwytu nad ujawnionymi walorami aktorki pojawiły się też głosy współczucia i oburzenia tak bezczelnym naruszeniem prywatności. Sądziłem, że przypadek popularnej i lubianej osoby uświadomi wielu młodym ludziom, że pewnych rzeczy nie trzyma się na serwerach w Internecie, a sama sieć ma doskonałą pamięć i niewygodnych materiałów nigdy nie usuniemy.
„Gdyby nie Internet nie wiedziałbym, że na świecie jest tylu idiotów”.
Powyższe popularne powiedzonko idealnie pasuje do najnowszej twitterowej akcji „fanów J-Law”. Z bliżej nieokreślonego powodu uznali oni, że ludzie mają problem z tym, że aktorka zrobiła sobie nagie fotki. Że jacyś purytanie są oburzeni tym i w ogóle robienie fotek swojego ciała jest złe. Aby temu wszystkiemu zaprzeczyć publikują z hashtagiem #LeakForJLaw swoje własne fotki. Fani Jennifer Lawrence robią to w geście solidarności. Wydaje im się, że w całej aferze z wyciekiem chodzi o moralność, a nie o prywatność i bezpieczeństwo w sieci. A przynajmniej tak ma im się wydawać…
Najlepsze jest to, że cała akcja z hashtagiem to najprawdopodobniej podpucha ludzi z 4chana, którzy postanowili zabawić się kosztem naiwnych mas. Choć większość w ten czy inny sposób zorientowała się w temacie i powrzucała nieraz naprawdę zabawne focie ;) to niestety chyba znalazły się też osoby mniej rozgarnięte, które faktycznie wrzuciły swoje mniej lub bardziej rozebrane zdjęcia. Pomysł akcji – oryginalny. Niestety pokazuje ciężko u niektórych osobników ze zdrowym rozsądkiem.
Ja osobiście nie mam nic przeciwko temu, że ktoś robi sobie takie czy inne zdjęcia. Ważne jednak, aby robić to bezpiecznie – zwykłym aparatem, z dedykowaną do takich materiałów kartą pamięci, a nie telefonem podłączonym do Internetu. A nawet gdy zachowamy ostrożność musimy się liczyć z tym, że wyciek może się zdarzyć. A Internet pamięta wszystko i na zawsze. Konsekwencje dzisiejszej, niewinnej igraszki możemy odczuć za miesiąc, rok albo 10 lat. Wielu ludzi niestety zupełnie bezrefleksyjnie wrzuca do sieci wszystko o czym tylko pomyślą, co tylko pstrykną i co tylko nagrają. Zupełnie brakuje im wyobraźni, co jest pokłosiem braku wiedzy w zakresie bezpieczeństwa i prywatności w Internecie. Może też o tym powinno się uczyć dzieciaki w szkołach.