Surfbary czyli wewnątrz piramidki

Korzystając z odrobiny wolnego czasu surfowałem po Internecie. Trafiłem w końcu na kilka witryn poświęconych zarabianiu w sieci i postanowiłem nieco bliżej przyjrzeć się prezentowanym metodom.

Na pierwszy ogień aplikacja moneycashbar.com .

W teorii wygląda to prosto. Instalujemy na komputerze odpowiednią aplikację i uruchamiamy. W czasie gdy my pracujemy na ekranie pojawiają nam się reklamy. Dostajemy kasę za nic. Tyle teoria.

W praktyce zarabianie na tego typu aplikacji jest trudne. Przykładowa aplikacja stosuje przelicznik 1000 punktów = 0,036 euro (wartość za grudzień 2009, co miesiąc się zmienia, z reguły na niekorzyść użytkowników). Punkty dostaje się za czas pracy aplikacji. W przypadku moneycashbar jest to bodajże ok 100pkt/h, czyli w ciągu jednego dnia da się wyciągnąć ten 1000 punktów. W miesiącu, przy sprzyjających warunkach, wyjdzie ok 1 euro. Minimalna kwota do wypłaty to 10 euro.

Gdzie tu zysk? System nieco przypomina piramidę finansową. Zaproszeni przez nas uczestnicy programu stają się naszymi „poleconymi”. Otrzymujemy wówczas jakąś równowartość tego co oni zarobią. W przypadku moneycashbar jest to 100% tego co zarobią nasi poleceni.  Im więcej frajerów uda nam się zagonić do systemu, im więcej będą oni zarabiać – tym więcej my zarobimy. W pojedynkę nic się tu nie ugra.

A złapanie frajerów to niełatwa sprawa. Wymaga to nakładów pracy, zależnych m.in. od tego jak bardzo chcemy być znienawidzeni przez własnych internetowych kumpli. Najłatwiej oczywiście zachęcać znajomych ze szkoły czy z pracy. Nie wiem jednak czy będą oni zadowoleni z działania programu, a i zyski pewnie ich szybko zniechęcą. Możemy też uruchomić kilka stron internetowych, których jedynym celem będzie nagabywanie ludzi do zapisywania się do tego „świetnego programu pozwalającego zarabiać za nic”. Frajerów skuszonych zarobkiem za nicnierobienie nie brakuje, choć konkurencja wśród stron zachęcających do udziału w takich programach jest znacząca. Trudno więc może być się przebić.

Jak już wspomniałem lepiej nie podrzucać tego draństwa dobrym znajomym. Mój antywirus co jakiś czas wyskakiwał z komunikatem o zagrożeniu różnymi robakami. Co jakiś czas wyskakiwały błędy w działaniu JavaScriptów – aplikacja korzysta z Internet Explorera do wyświetlania reklam. Dobrze więc, że zainstalowałem tego surfbara na wirtualnym komputerze (VirtualBox). Przynajmniej nie muszę reinstalować systemu, aby pozbyć się syfu. Aplikacja co jakiś prosi o przepisanie kodu z obrazka celem sprawdzenia czy ktoś żywy siedzie jeszcze przed komputerem.

Zarobek w tym programie (samodzielnie) jest słaby. Są podobne programy tego typu w sieci oferujące lepsze warunki finansowe. Należy jednak uważać ponieważ niektóre z nich nie tolerują internautów z niektórych krajów. Choć da się zarejestrować to potem może się okazać, że nie da się wypłacić pieniędzy.

Wiem, że to nie jest fachowa analiza. Wiem, że zabrakło dekompilacji programu, sprawdzeni dokładnie co to za syf w nim siedzi i czy naprawdę da się coś z tego zarobić poprzez piramidę frajerów,… ups, przepraszam, „system poleconych” chciałem powiedzieć. Najważniejszy wniosek jest następujący. Nie ma kasy za nic i jeśli widzicie tego typu stwierdzenia to zaśmiejcie się głośno i surfujcie dalej. Chyba że lubicie mieć zasyfiony komp i gromadkę wkurzonych znajomych ;)

krl

taki tan zwykły gość ;)

Możesz również polubić…

Masz coś do powiedzenia? Dawaj...